Relacja Milady Broel-Plater z wyjazdu Platerów na Litwe, Lotwe i Bialorus 7 - 18 wrzesnia 2002

Wrzasowice 14.listopada 2002

Z Ambasady polskiej w Rydze dostalismy wiadomosc, ze szkola polska w Kraslawiu otrzymala znaczna pomoc finansowa od Zarzadu Rady Krajowej "Wspólnota Polska" i buduje sie nowy, duzy budynek szkolny. Zawiadomiono nas równiez, ze jest propozycja aby nowej szkole nadac imie "Rodu Platerów", w zwiazku z czym Ambasada zaprasza Platerów na uroczyste otwarcie szkoly 14 wrzesnia. Przy okazji zasugerowano by Platerowie zafundowali sztandar dla szkoly. Poczulismy sie zobowiazani do przekazania tych informacji rodzinie. Przy dzisiejszych mozliwosciach technicznych, korzystajac z Internetu nie bylo to tak trudne jak sie nam poczatkowo wydawalo. Odzew rodziny platerowskiej byl szybki i liczny. Jedni zbierali pieniadze na sztandar, inni organizowali wyprawe. Na sztandar zlozyli sie przewaznie ci, którzy nie mogli uczestniczyc w uroczystosci mieszkajac zbyt daleko w Australii, USA, lub nie majacy juz wystarczajacej sprawnosci fizycznej by podjac trud wyjazdu do Kraslawia. Do uczestnictwa w uroczystosci zglosilo sie 28 osób nie tylko z Polski, ale takze ze Szwajcarii Francji, Belgii, a nawet z Kanady.

Wyprawa miala miec nastepujace cele:

   - wziac udzial w otwarciu szkoly

   - odwiedzic swoje rodzinne gniazda na Litwie, Lotwie i Bialorusi

   - po prostu poznac sie.


I tak 7 wrzesnia roku Panskiego 2002 o godzinie 8 rano na Placu Dabrowskiego w Warszawie spotkalismy sie, wsiedlismy do autokaru i ruszylismy w swiat.

Do Kraslawia przybywamy 13 wrzesnia, w przeddzien oficjalnych uroczystosci. Z inicjatywy ks. pralata Józefa Lapkowskiego w podziemiach katedry o godz. 18şş ma zostac odprawiona msza sw. za spokój dusz naszych przodków przy ich grobach. Przed wejsciem do katakumb czeka tlum by nas pierwszych wpuscic bo miejsca w kryptach jest niewiele. Usmiechaja sie do nas zyczliwie. Jest ambasador Reczypspolitej przy Republice Lotewskiej Tadeusz Fiszbach z malzonka, który specjalnie na te msze sw. przybyl z Rygi dzien wczesniej. Msza sw. koncelebrowana przez 3 ksiezy, chór pieknie spiewa, jest wzruszajaco. Ksiadz pralat odprawia msze sw. po polsku z duzymi fragmentami powtarzanymi po Lotewsku. W homilii wspomina pierwszych Platerów, którzy przyczynili sie nie tylko do zalozenia i rozwoju Kraslawia, ale równiez calych Polskich Inflant.. Po mszy sw. jestesmy zaproszeni na plebanie na herbatke. Jest skromnie, goscinnie, cieplo i niemal rodzinnie. Ksiadz pralat ur. w 1920, najstarszy polski ksiadz na Lotwie nie ukrywa swojej radosci, ze sie nas doczekal (za pare dni ma isc do szpitala).


Dzien 14 wrzesnia jest niewatpliwie najwazniejszym dniem naszej wyprawy. Jest to dzien otwarcia polskiej szkoly, która miala byc odremontowana, a wlasciwie zostala wybudowana od podstaw. Uroczystosci maja sie rozpoczac msza sw. w czasie, której ma byc poswiecony sztandar szkoly, ufundowany przez rodzine Platerów.

O godz. 9şş jestesmy wszyscy przed wejsciem do Katedry. Szesciu meskich przedstawicieli rodu Platerów ustawia sie parami trzymajac sztandar. Ks. Pralat w procesji wprowadza orszak do Katedry. Jest to moment bardzo wzruszajacy, jest to jakby pelen godnosci powrót do wlasnego gniazda. W kosciele oprócz tlumu mieszkanców Kraslawia czekaja w lawach kolatorskich z lewej strony przedstawiciele wladz panstwowych polskich i lotewskich, a z prawej strony Platerowie.

Platerowie trzymajacy sztandar staja przed oltarzem. Przed rozpoczeciem mszy sw. Jacek Ludwik Plater w imieniu rodziny wita wszystkich przybylych i dziekuje za nadanie szkole imienia Rodu hr. Platerów. Nastepuje liturgia slowa, która konczy homilia wygloszona przez ksiedza pralata po polsku, a powtórzona po lotewsku. Ks. Pralat w homilii przypomina mlodziezy, ze macierza ich jest Polska, sa Polakami, ale ze ich ojczyzna jest Lotwa i sa obywatelami lotewskimi.

Z kolei nastepuje poswiecenie sztandaru, poczym ks. Pralat i trzymajacy sztandar czlonkowie rodziny Platerów caluja go ze czcia. Po przywiazaniu sztandaru do drzewca, sztandar jest przekazany pani dyrektor szkoly, a ta przekazuje go mlodziezy. Formuje sie poczet sztandarowy. Po prawej stronie chorazego uczennica przepasana wstega w barwach polskich, po lewej w barwach lotewskich.


Po mszy sw. tworzy sie za pocztem sztandarowym pochód, który przechodzi z Katedry do nowej szkoly. Po drodze wstepujemy na cmentarz, który znajduje sie naprzeciw szkoly. Tu przy pomniku na grobie legionistów polskich, którzy zgineli w tych stronach w 1920 roku, ksiadz pralat modli sie, a obecni skladaja wience i wiazanki kwiatów.

Teraz udajemy sie do nowej szkoly. Zostaja odegrane hymny lotewski i polski, przecinaja wstege wicemarszalek Senatu Rzeczpospolitej Polskiej Jolanta Danielak, wicemarszalek senatu Republiki Lotewskiej Richard Piks i senior rodu Platerów Stanislaw Plater-Zyberk. Pani dyrektor Regina Muraszkina wita gosci w drzwiach szkoly chlebem i sola. Zaczyna sie zwiedzanie. Za tlumem zwiedzajacych podaza spokojnie ksiadz pralat swiecac sale po sali.

Szkola piekna. Jasne duze klasy, gabinety naukowe, biblioteka, sala gimnastyczna, swietlica i co bardzo wazne piekna stolówka z w pelni wyposazona kuchnia. To istotny element szkoly, gdyz warunki zycia w tej czesci Lotwy sa bardzo ciezkie i obiad w szkole jest czesto jedynym cieplym posilkiem ucznia.

Dalsze punkty programu to spotkanie u mera Kraslawia i udzial w akademii, na której wystepuja zespól piesni i tanca uczniów szkoly i miejscowy zespól folklorystyczny.

Pod koniec uroczystosci i dnia, spotkali sie w gabinecie dyrektorki wicemarszalek Senatu, ambasador R.P., mer Kraslawia i przedstawiciele przybylych Platerów, aby radzic jakie dzialania nalezy podjac by zapewnic pomoc szkole, zdobyc nowe organy dla Katedry i spowodowac zahamowanie dewastacji, a moze kiedys i dokonanie remontu palacu Platerów w Kraslawiu.

Szkoly polskie ciesza sie na Lotwie, a takze na Litwie dobra opinia. Mimo nizu demograficznego, który w tych krajach wystepuje, ilosc uczni przyjmowanych do polskich szkól co roku jest wieksza. Dodac do tego nalezy, ze nauczyciele z Polski, którzy decyduja sie na oderwanie od kraju, sa z powolania nauczycielami i poswiecaja sie w pelni swoim wychowankom.

Tak cel pierwszy zostal osiagniety.


Drugi cel to odszukanie i zwiedzenie rodzinnych dworów, palaców, pamiatek i w ogóle sladów istnienia rodziny na Litwie, Lotwie i Bialorusi. Byly to osobiste przezycia.

Zwiedzilismy kolejno:

   - na Litwie Wake, Zatrocze, Abramowsk, Czerwony Dwór, Szweksznie, Polage, Kretynge, muzeum w Telszy, Tyszki, Kurtowiany, Plinksze.

   - na Górze Krzyzy kolo Szawli stawiamy nasz krzyz z napisem "Pielgrzymka Platerów 2002",

   - na Lotwie zwiedzamy Rundale i dalej na platerowskim szlaku Rubin, Bebre, Shlosberg, Liksne, Kraslaw,    - na Bialorusi Horodziec (o Belmont zahaczamy jadac wzdluz brzegu jeziora Drywiaty).

W naszych domach zastawalismy czasem szkole, czasem muzeum i to nas cieszylo, czasem opuszczony, rozpadajacy sie budynek lub zgola puste miejsce po nim i to nas martwilo, a czasem zastawalismy nasze domy odnawiane czy remontowane przez nowych wlascicieli i to budzilo w nas sprzeczne uczucia.


Byly takze dwa wypadki spotkania Platerów mieszkajacych na Litwie i usilujacych utrzymac spuscizne dziadów. Oba jednak wypadki nie rokuja pomyslnej przyszlosci.

Na Litwie, a raczej na Zmudzi jest miejscowosc Szweksznie od 1766 zamieszkala przez Platerów o czym swiadczy "totem" z herbem Platerów i informacja w jezyku litewskim, ustawiony w centrum osiedla przed kosciolem. Tutejsza galaz Platerów czula sie zwiazana z miejscowa ludnoscia i duzo dobrego dla niej robila. Opracowali podstawy gramatyki jezyka litewskiego. Zdolali wyjechac z Litwy nim Zwiazek Radziecki ja zagarnal. Po latach wrócili na swoje.

Przyjmowala nas 81 letnia Felicja wdowa po Aleksandrze stale zamieszkala w USA, która przybyla by nas goscic. Niestety przybylismy spóznieni, a czasu na zwiedzanie jak wszedzie mielismy za malo, a w szczególnosci na kontakt osobisty. Oprowadzila nas po domu, pokazala muzeum. Jest to przesliczny obiekt, ale jaka jego przyszlosc ? Aleksander i Felicja byli bezdzietni wiec nie ma spadkobiercy Platera.

Drugie spotkani mialo miejsce w Wilnie, do którego na spotkanie z nami przyjechal Dominik Broel-Plater wnuk Michala brata przyrodniego Emilii. Rodzina Dominika mieszkala w latach dwudziestych na Litwie Kowienskiej w Degulach. W 1941 zostali wywiezieni na Sybir. Dominik wtedy mial 13 lat. Pracowal przy wyrebie lasu, potem jako szofer w Alma-Acie. Osiem lat temu repatriowal sie i uzyskal zwrot Deguli, gdyz byl litewskim obywatelem. Stara sie namówic swoja starsza siostre by sie równiez z Kazakstanu repatriowala z synem i wnukiem, ale z uwagi na stan jej zdrowia nie bardzo jest to mozliwe.


O pozytywnym stosunku wladz Litewskich do Platerów swiadczyc moga dwa fakty. W Kopciowie, gdzie znajduje sie grób Emilii Plater ostatnio Litwini wystawili ladny pomnik ciotce, a zrobili to dlatego, ze Wieszcz napisal:

"... dziewica, bohater, Litwinka wódz powstanców Emilia Plater" Cytat znajduje sie na cokole pomnika.

Domnik wystawil krzyz, w miejscu gdzie Emilia byla ranna, a na uroczystosc poswiecenia tego krzyza przybyl prezydent Litwy i liczni czlonkowie rzadu.

Ostatni cel tez zostal osiagniety. Poznalismy sie i chyba polubilismy sie. Choc nie wszystko udawalo sie wykonac zgodnie z planem i choc czasem caly autobus czekal na spóznialskich nikt nie zglaszal zadnych pretensji. Mozna miec nadzieje , ze nadwatlona wiez rodzinna dzieki latom wojny i zelaznej kurtyny stwarzajacej trudnosci w kontaktach, zostala wzmocniona.

PreviousPowrot